czwartek, 15 września 2016

Recenzja mangi Mirai Nikki

Dzisiaj trafił do mnie ostatni tomik mangi Mirai Nikki, a w tym poście mam zamiar przedstawić Wam moją opinię o tej mandze.
Tytuł polski: Pamiętnik Przyszłości
Tytuł angielski: Future Diary
Tytuł oryginalny: Mirai Nikki
Autor: Sakae Esuno
Data wydawania: 26.01.2006-25.12.2010 (w Polsce wydawanie zakończyło się 13.09)
Liczba tomów: 12
Liczba rozdziałów: 59
Gatunki: shounen, akcja, dramat, fantasy, romans

Opis serii:
Yukiteru Amano nie ma żadnych znajomych. Swoje życie spędza na pisaniu elektronicznego pamiętnika. Pewnego dnia okazuje się, że jego pamiętnik nie jest zwykłym pamiętnikiem, a Yukiteru zostaje wciągnięty do morderczej gry. Wygra ją tylko jedna z dwunastu osób.

Tak jak wspomniałam na początku, dzisiaj zakończyłam czytanie tej serii. Po pierwszy tomik sięgnęłam, gdy pewnego dnia naszło mnie na kupno jakiejkolwiek, ciekawie wyglądającej mangi. I tak też w starciu Psy na mangę kontra Pamiętnik Przyszłości, wygrało to drugie. Po pierwszych rozdziałach byłam lekko zniechęcona do serii, gdyż okazało się, że Yukiteru jest totalnym mazgajem. Ale uznałam, że z czasem to może się rozkręcić i nie będzie tak źle. I faktycznie. Tak źle nie było.
Na początku pomiędzy płaczem Yukiteru, a płaczem Yukiteru (celowo się powtórzyłam) przejawia się psychopatyczna miłość Yuno oraz wyjaśniane są zasady gry. I właściwie w pierwszym tomie nic więcej nie ma. No dobra na końcu miała miejsce porządniejsza, jedna akcja. Tak naprawdę to w drugim tomie ta gra zaczyna się na poważnie i od tego momentu tą mangę można określić jako jedną, wielką rozwałkę. Podziwiam mangakę za tak przeogromną ilość zniszczonych budynków itp. Jak tak chwilę pomyślałam, to okazuje się, że przez kilka tomów w jednym zabijany jest jeden wróg. I w sumie nie wiem czy uznać to za plus czy minus, bo z jednej strony każdy bohater mógł dostać więcej pola do popisu, a z drugiej zakończenie oraz kilka innych wątków miało więcej czasu na rozwinięcie i stanie się ciekawym.
Na konwencie kupiłam kilka następnych tomów z lekką obawą, że zostanie to spartaczone i wydałam pieniądze w błoto. Przeczytałam te tomiki dosyć szybko i miałam mały mętlik w głowie. Wydarzenia rozwijały się szybko, może chwilami aż za szybko. Koniec końców powstało 12 tomów przepełnionych... w sumie nie wiem czym. Mieszanką psychopatycznej miłości, śmierci, płaczu, demolki oraz wielu innych rzeczy.
Oprócz królowej yandere oraz Yukiteru, mamy do czynienia z pozostałą 10 uczestników oraz z wieloma postaciami pobocznymi jakimi są chociażby rodzice głównego bohatera. Głównej pary jakoś nie darzę szczególną sympatią, za to szczególnie polubiłam Minene Uryuu (Dziewiątą), która po prostu miała charakter. Jest naprawdę dobrze wykreowana, a na końcu swoją postacią zmienia bieg zdarzeń. 
Każdy następny uczestnik ma inny charakter, inną "zdolność" pamiętnika oraz (nie można tego ukryć) inny wygląd. No i co tu dużo pisać. Każdy swoją obecnością napędza wydarzenia i gdyby nie pojawiło się tyle bohaterów to nie wiem jak fabuła by się rozwinęła.
Kreska jest przyjemna dla oka, chociaż mam wrażenie, że jest to charakterystyczny element tej mangi, szczególnie jeśli chodzi o sposób rysowania włosów. Praktycznie nie mam nic do zarzucenia. Postacie są ładne, tła są dopracowane, a jak już o tłach to teraz o sceneriach. Oprócz zwykłego gimnazjum, czy miasta pojawia się też sala, gdzie odbywały się spotkania z Deusem (nie pamiętam jak się ta sala nazywała). Dalej napiszę coś o dynamice rysunków. Jest to gra na śmierć i życie, więc logicznym jest, że ta manga będzie ociekać walkami. I tutaj ląduje wielki plus za dynamikę. Gdyby autor zawalił ten element, manga stałaby się gniotem. Ale przecież nie może być tak pięknie i kolorowo, jakąś wadę też muszę opisać. Dla mnie okazała się nią być ogromna ilość rysunków takich jak ten niżej (i to czasem bez dialogów). Ten punkt pokazuje, że trochę poszło się na ilość. Może to było celowe ale tkwię w przekonaniu, że takich rysunków było za dużo.
Czy warto przeczytać? Sądzę, że warto, wprawdzie nie wiem jak manga ma się do anime, gdyż jeszcze go nie obejrzałam. Nie patrząc na słabe strony tej mangi to jest naprawdę ciekawym tytułem, który koniec końców nie ma jakiś głębszych przemyśleń.
Fabuła: 8
Bohaterowie: 7
Kreska: 8,5
Całość: 7,8
-----------------------------
Ostatnio wspominałam, że przez pierwszy tydzień szkoły chorowałam. Przez drugi właściwie też. Wróciłam we wtorek, a już w środę rodzice musieli odbierać mnie w trakcie lekcji, bo tak źle się czułam. A wieczorem już było dobrze. Boję się samej siebie. A Wam jak mija wrzesień?

3 komentarze:

  1. Mangi nie czytałem, ale próbuje kupić.Mirai Nikki nie jest za bardzo lubianym przeze mnie tytułem, ale może dzięki mandze zmienię zdanie.
    Dobry post, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od jakiegoś czasu też zaczęłam czytać mangi! I chyba wolę je od anime. =) Słyszałam o Mirai Nikki, bo moja siostra trochę opowiadała mi o niej. Chociaż przyznaję, że Ty mnie bardziej zachęciłaś. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam Mirai Nikki, ale anime pod tym tytułem to jedno z moich ulubionych serii! Chodź strasznie denerwuje mnie główny bohater, tak pokochałam Yuno i tą dziewczynę bez oka (zapomniałam jak się nazywa) nie jest to moje ulubione anime, ale jak na nowe produkcje to rzadko co wciągneło mnie tak jak Mirai Nikki :)
    pozdrawiam cieplutko myszko :*

    OdpowiedzUsuń

-Dziękuję za każdy komentarz oraz obserwację. To baardzo motywuje :D
-Zostaw link do swojego bloga! Chętnie wejdę.