piątek, 11 listopada 2016

Twarzą w twarz z Japonią #7 - Ryba fugu, śmiertelny przysmak

Pewnie jakaś część z Was na pewno (chociażby raz) słyszała o rybie zwanej fugu/rozdymką tygrysią/puffer fish. Dzisiejszy post jest właśnie o niej!


Powiedzielibyście, że ryba, która raz na jakiś czas się "rozdyma" może zabić? Bo przecież wygląda tak niepozornie. A jednak. Nie tylko żywa może skrzywdzić. Źle przygotowane mięso również może usunąć Cię z tego świata. Lecz czy Japończyków powstrzymało to w stworzeniu z niej przysmaku? Oczywiście, że nie! Jednakże, aby mieć prawo przyrządzić fugu, trzeba otrzymać certyfikat, poprzedzony kilkuletnim kursem. Jedyną osobą chronioną przed zjedzeniem rozdymki jest cesarz.

No czyż ona nie jest fajna?
Cała śmiertelna substancja znajduje się w narządach płciowych ryby. Podczas przygotowania kucharze muszą być bardzo ostrożni, aby usuwając je nie pękły, co spowodowałoby wylanie się trucizny na mięso. Przyjęło się już, że kucharz, który przygotowywał potrawę jako pierwszy, przy swoim kliencie, próbuje posiłku.
Fugu kryje w sobie tetrodotoksynę, która jest 1000 razy bardziej śmiertelna od cyjanku. Zatrucie powoduje paraliż mięśni, jednakże bez utraty świadomości. Skutkuje to śmiercią spowodowaną przez uduszenie. Bywały przypadki, kiedy uznano kogoś za martwego, podczas gdy był świadomy. Dlatego też w niektórych rejonach Japonii na pogrzeb czeka się kilka dni, aby przypadkiem nie pochować sparaliżowanej, świadomej osoby. Niestety na tetrodotoksynę nie ma odtrutki. Funkcje życiowe trzeba sztucznie podtrzymywać i czekać, aż toksyna przestanie działać. Zatrucia są w 60% śmiertelne.
Żeby było ciekawiej, niektórzy mistrzowie przyrządzania fugu potrafią zachować w mięsie odpowiednią ilość toksyn dla efektu delikatnego mrowienia lub chwilowego paraliżu języka. Ale kolorowo być nie może. Co rok, przez tą właśnie "sztuczkę" i przedobrzenie z ilością toksyny umiera pewna ilość osób. Więc wybierając się do restauracji podającej fugu, upewnijcie się czy ma ona certyfikat i tym samym uprawnienia do robienia tego. 


Najczęściej z rozdymki robi się sashimi, czyli bardzo cienkie (wręcz przezroczyste) plastry mięsa. Popularne również jest techiri, czyli fugu gotowana z warzywami.
Ryby można spróbować w Japonii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. W Unii Europejskiej zakazano sprowadzania jej w celach gastronomicznych.

4 komentarze:

  1. Chyba nigdy nie odważyłabym się na spróbowanie tego. Tego jak i ośmiornicy. Chociaż... wiem! Jak będę umierać! XD Wtedy będzie wszystko jedno!

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Żeby było ciekawiej, niektórzy mistrzowie przyrządzania fugu potrafią zachować w mięsie odpowiednią ilość toksyn dla efektu delikatnego mrowienia lub chwilowego paraliżu języka."

    XD Tego nie wiedziałam!
    Nie ma to jak życie na krawędzi, a ja myślałam, że jestem odważna, skoro nie zdezynfekowałam zacięcia po skalpelu, którym robiłam sekcję lisa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie wziąłby jej do ust, nawet gdyby była "dobrze" przyrządzona, ale co tam - dla odważnych świat należy!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

-Dziękuję za każdy komentarz oraz obserwację. To baardzo motywuje :D
-Zostaw link do swojego bloga! Chętnie wejdę.