wtorek, 13 czerwca 2017

Grafika kluczem do sukcesu | Recenzja Tales of Zestiria the X


Tytuł: Tales of Zestiria the X
Liczba odcinków: 12
Gatunki: fantasy, akcja, przygodowe
Studio: ufotable
Rok powstania: 2016

Sorey jest zwykłym człowiekiem, wychowującym się w wiosce Serafinów - stworzeń niewidocznych dla normalnych ludzi. W towarzystwie swojego przyjaciela Mikleo zwiedza starożytne ruiny, opowiadające o dziejach dawnych Pasterzy - stworzeń, które przychodziły na ratunek, gdy świat tego potrzebował. W jednej z takich ruin znajdują dziewczynę, Alishę, której Sorey postanawia pomóc. Po podleczeniu i zaopatrzeniu na podróż, Alisha odchodząc opowiada chłopakowi o dorocznym festiwalu, podczas którego zawsze znajdują się śmiałkowie twierdzący, że są godni miana Pasterza. To zaciekawia Soreya, który postanawia podróżować z dziewczyną.


W Tales of Zestiria the X fabuła płynie spokojnie, jest poukładana i bez zbędnych przedłużeń. Nie ma też nagłych niespodzianek, co okazało się tutaj zaletą. Tak naprawdę wszystko zagęszcza się dopiero pod sam koniec, a na początku dzieje się stosunkowo niewiele. Dodatkowo raczej nic nas tutaj zbytnio nie wzruszy, ale będzie kilka okazji do zaśmiania się. Warto też wspomnieć że jest to seria na podstawie gry, a twórcy delikatnie zmienili fabułę anime.
Mniej więcej w środku serii dostajemy fragment historii z innej gry, jaką jest Tales of Berseria. Sensownie byłoby opowiedzieć coś z początku Berserii, ale twórcy uznali, że nie interesuje ich prawdopodobne wprowadzenie bałaganu i dali nam opisy z bliżej nieokreślonego środka. Spowodowało to faktycznie zamęt i dla osób nieznających pierwowzoru jest to pewnie niejasne.
Cały świat nie błyszczy nowością, ale jest dobrze dopracowany. Wioska Serafinów, legenda i wiele innych. Widać, że twórcy naprawdę się do tego przyłożyli. Mimo wszystko wiele kwestii nie jest wyjaśnianych, a widz musi je przyjąć i do końca nie wiedzieć o co dokładnie chodzi.


Alisha może i nie zalicza się do księżniczkowych sierotek, ale w kategorii tych silnych i tak zajmuje przeciętne miejsce. Sorey natomiast jest do bólu dobry i chętny do pomocy każdemu, czyli nic nowego. I szczerze reszta postaci w Tales of Zestiria the X to też nic szczególnie nowego, co nie zmienia faktu, że nie można ich nie polubić.


Powiedzmy sobie to wprost. ToZ sporą część sukcesu zawdzięcza grafice, która jest istnym arcydziełem. Mnóstwo jest serii 2D, czy 3D, które zachwycają swoją grafiką, ale Zestiria wskoczyła na zupełnie nowy poziom, doskonale radząc sobie w obu tych formatach. Mamy piękne tła, krajobrazy, efekty specjalne, kolory, animacje, efektowne walki, czego chcieć więcej? W tej kwestii seria bije na kolana.


Kolejną częścią sukcesu Tales of Zestiria the X jest soundtrack. Dodaje klimatu i buduje napięcie i z tego co wiem zostało wykorzystany OST z gry. Opening to kolejne złoto, z czym myślę, że zdecydowana większość się zgodzi.


Fabularnie seria jest bardziej na poziomie przeciętniaka niż czegoś, co błyszczy nowością. Natomiast na pewno warto obejrzeć dla grafiki, czy muzyki.
Fabuła: 7,5
Bohaterowie: 8
Grafika: 10
Muzyka: 9
Całość: 8,6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

-Dziękuję za każdy komentarz oraz obserwację. To baardzo motywuje :D
-Zostaw link do swojego bloga! Chętnie wejdę.